Architektoniczne dzieło sztuki na skraju zapomnienia: Dworzec Kolei Warszawsko-Wiedeńskiej w Będzinie
Stara stacja kolejowa Kolei Warszawsko-Wiedeńskiej w Będzinie, pomimo swojego historycznego i architektonicznego znaczenia, jest od lat pozostawiona na pastwę losu. Miasto miało plany dotyczące tego budynku, jednak nie udało się ich zrealizować. Czy istnieje jeszcze szansa na uratowanie tego niepowtarzalnego struktury?
Sytuowany na uboczu miasta, przy ulicy Kościuszki, dworzec kolejowy czeka na swojego wybawcę. Budynek został zaprojektowany przez Czesława Domaniewskiego, głównego architekta Kolei Warszawsko-Wiedeńskiej, i przez wiele lat służył jako punkt przesiadkowy dla pasażerów. Nawet budowa nowego dworca kolejowego w Będzinie w 1931 roku, według projektu Edgara Norwertha – znanego architekta, urbanisty i teoretyka architektury, nie zmieniła jego roli.
Starodawny dworzec, pochodzący z przełomu XIX i XX wieku, mimo upływu czasu nadal był jednym z najbardziej reprezentacyjnych budynków w mieście. Życie w nim pulsowało przez całą dobę, dzięki obecności restauracji i mieszkań na piętrze. Funkcjonował tam nawet gabinet stomatologiczny, a także kuchnia, sklepik, magazyn klubu emeryta i pomieszczenie dla pracowników kolejowych.
Dworzec obsługiwał pociągi lokalne z Częstochowy i Zawiercia do Katowic i Gliwic. Jednak w latach 90. XX wieku i na początku XXI wieku dworzec Kolei Warszawsko-Wiedeńskiej został skazany na zapomnienie. Okna zostały zabite, pozostało tylko okienko kasowe, które też z czasem zniknęło. Pierwotnie planowano zbudować tutaj muzeum miasta, jednak ten pomysł nie został zrealizowany. Rozważano również stworzenie galerii lub mieszkań socjalnych, ale żadne z tych planów nie doszło do skutku.